Też cały czas się nad tym zastanawiam. Miałam chęć nawet zasięgnąć porady z podręcznika „Psychologia Dziecka” /Marshall M. Haith , Scott A. Miller , Ross Vasta/, ale chyba zdam się na szósty zmysł matki, który wierzę, że my-matki posiadamy;) Póki co u nas nie ma scen bitew, a to dzięki bajce Dr Dosia – odcinek „Bronto ku-ku”. Duży dinozaur wpada podczas zabawy niechcący na małe zabawki i Dr Dosia tłumaczy, że musi uważać, bo jest duuuży i może zrobić krzywdę mniejszym zabawkom. Jakoś tak to przemówiło do małej główki, że hasło „nie badź jak Brontek” potrafi zdziałać cuda. Również hasło z bajki „pluszakuj się” czyli „nie ruszaj się” też działa na Córę jak magiczne zaklęcie zamiast monologu na temat tego, że dzidzia śpi i rośnie i nie należy krzyczeć. Teraz jeszcze oglądamy bajeczkę o Franklinie: „Franklin i dzidziuś” oraz „Franklin i młodsza siostra”. Miś – kolega Franklina żali się, że jego mama nie ma już dla niego czasu i od kiedy jest dzidziuś wszystko miś robi źle. Rodzice tłumaczą misiowi, że kiedy był mały też potrzebował troskliwej opieki i miś się rozpogodził:) W ten sposób jedną Córę mam już wyedukowaną. Co nie znaczy, że nie słyszę co jakiś czas „Mamo zabierz dzidzie, ona mi przeszkadza”. Wtedy zabieramy klocki czy książeczkę z podłogi na wysoki stół dokąd dzidzia nie dosięga i proszę Córę o wyrozumiałość, bo dzidzia nie jest złośliwa tylko ciekawa i Ty też taka byłaś jak byłaś malutka.” Co jakiś czas zaglądamy do albumu kiedy Córka też była taka malutka i fakt, że Tatuś i inni członkowie rodziny czule się nią opiekowali maluje uśmiech na jej buźce. Chociaż to też kwestia charakteru, u mnie starsza ustępuje, a młodsza jest uparta i jest równowaga w przyrodzie:D
↧